Kolizja z dzikim zwierzęciem – co robić, by działać racjonalnie i humanitarnie?

Do napisania poniższego tekstu skłonił nas wpis jednej z mieszkanek naszego regionu, która dostrzegła ranne w wyniku kolizji z samochodem zwierzę – jelenia, leżącego na poboczu drogi w okolicy Kociałkowej Górki, oraz dyskusja, która rozgorzała następnie pod tym wpisem.

Kiedy ratować ranne zwierzę i kto podejmuje decyzję o eutanazji?

Wracając do opisanej na początku sytuacji z rannym jeleniem, zawsze rodzi się pytanie, czy i kiedy ratować ranne zwierzę oraz kto może podjąć decyzję o jego uśmierceniu w celu minimalizacji cierpienia.

Choć lista uprawnionych osób, które mogą zdecydować o uśmierceniu zwierzęcia, jest dość długa, w praktyce najczęściej dokonują tego lekarze weterynarii lub członkowie Polskiego Związku Łowieckiego (myśliwi).

Postępując zgodnie z przepisami prawa, ale również z zasadami etyki, po stwierdzeniu braku możliwości leczenia rannej zwierzyny należy jak najszybciej ulżyć jej cierpieniu poprzez eutanazję. W przypadku lekarza weterynarii oznacza to podanie odpowiednich środków (zastrzyków), a w przypadku myśliwego – dostrzelenie zwierzęcia.

Emocje towarzyszące takim sytuacjom

Każda taka sytuacja jest trudna – zarówno dla osób, które przyczyniły się do kolizji, świadków, osób postronnych, jak i dla samych lekarzy weterynarii oraz członków PZŁ (myśliwych), którzy muszą podjąć tę trudną decyzję i w szczególnych przypadkach dokonać eutanazji.

W przypadku myśliwych dochodzą dodatkowe okoliczności, które mogą utrudnić lub wręcz uniemożliwić dokonanie eutanazji, choćby z uwagi na brak możliwości zachowania zasad bezpieczeństwa (bliskość osób postronnych, zabudowań, dróg, ryzyko rykoszetu itp.). W takich przypadkach myśliwi odstępują od wykonania tej czynności i cedują ją na lekarza weterynarii, który powinien jak najszybciej dotrzeć na miejsce i podać odpowiedni środek znieczulający oraz eutanazyjny.

Opóźnienia w eutanazji i przedłużone cierpienie

Niestety, jak pokazuje choćby przywołany przykład rannego jelenia, pomimo stwierdzenia paraliżu dolnej części ciała (najprawdopodobniej przerwanie rdzenia) oraz otwartego złamania tylnego badyla (nogi jelenia) – a więc kwalifikacji do eutanazji – czekano kilka godzin na przybycie lekarza weterynarii, który ostatecznie również podjął decyzję o uśmierceniu zwierzęcia. W tym czasie zwierzę cierpiało i zapewne pozostawało w szoku.

Minimalizacja cierpień rannego zwierzęcia

W takich i podobnych sytuacjach najczęściej jako pierwsi zostają powiadomieni i przyjeżdżają myśliwi z lokalnego koła (zarządzającego danym obwodem łowieckim, na którego terenie doszło do kolizji) oraz Policja. Trzeba pamiętać, że myśliwi przechodzą kursy weterynaryjne i mogą ocenić stan rannego zwierzęcia, a w razie wątpliwości – wezwać lekarza weterynarii. Jednak z uwagi na presję niewielkiej części społeczeństwa, a – jak napisał to jeden z komentujących – „zaledwie kilku osób”, coraz częściej odstępują oni od dokonania eutanazji, co wiąże się z dalszym cierpieniem zwierząt:

(…) to nie kwestia indoktrynacji i idiotycznych rządów a raczej kwestia chorych umysłów pojedynczych ludzi w tym konkretnym przypadku pewnych pań.Dawniej do tego typu zdarzenia przyjeżdżała służba leśna bądź myśliwy i sprawa była załatwiona a obecnie przez bambinizm zakorzeniony w głowach przez często idiotyczne artykuły podrzędnych pismaków na polecenia samozwańczych ekologów angażowane są służby za nasze podatki i dzisiaj dwójka funkcjonariuszy musiała użerać się z pewną panią , która nie mając bladego pojęcia o anatomii uparła się, że zwierzę trzeba leczyć oczywiście za pieniądze podatników , zamiast jechać do domu kobiety gdzie była przemoc(…)
cyt. z Grupy Rodzinka Pobiedziska „Potrącony jeleń”

Niestety, z punktu widzenia zwierzęcia, jest to niekorzystne, ponieważ musi ono czekać na przyjazd lekarza weterynarii, często wiele godzin, mimo że diagnoza była jednoznaczna.

Zarówno lekarz weterynarii, jak i przeszkolony myśliwy, zawsze kierują się przy ocenie stanu rannego zwierzęcia następującymi kryteriami:

  • rozległość i charakter obrażeń – np. skomplikowane złamania, przerwany kręgosłup, uszkodzenie rdzenia, obrażenia uniemożliwiające dalsze normalne funkcjonowanie, gdy leczenie lub rehabilitacja są niemożliwe.
  • stopień cierpienia – jeśli zwierzę odczuwa silny ból i nie ma realnych szans na poprawę, przedłużanie cierpienia uznaje się za niehumanitarne.

W przypadku jakichkolwiek wątpliwości myśliwy  odstępuje  od dostrzelenia zwierzęcia i zwraca się o pomoc do lekarza weterynarii.

Racjonalność działań

We wspomnianym miejscu, gdzie doszło do tego nieszczęśliwego wypadku, takich przypadków notuje się kilka rocznie. Dotyczy to różnej zwierzyny, najczęściej jednak jeleni, saren, danieli i dzików. Przypomnijmy, że w tym i każdym innym obwodzie myśliwi prowadzą gospodarkę łowiecką. Oznacza to, że każdego roku – zgodnie z tzw. rocznymi planami łowieckimi w obwodach w naszym regionie (działania inicjatywy Myśliwi w działaniu) – upolowanych zostaje ponad 2700 sztuk zwierzyny łownej (w tym jeleni, saren, danieli i dzików).

Co bardzo ważne, każda zwierzyna zabita w wyniku kolizji drogowej lub jej następstw zostaje odjęta od tego planu. Nie ma więc żadnego racjonalnego uzasadnienia, aby próbować ciężko ranne zwierzę ratować wszystkimi możliwymi środkami wtedy gdy obrażenia są nieodwracalne. Podkreślmy, że populacja zwierząt w żadnym istotnym stopniu na tym nie ucierpi. Jeżeli w kolizjach drogowych zginą np. 2 jelenie, wówczas o dokładnie taką liczbę myśliwi obniżą ilość zaplanowanych do upolowania zwierząt w danym sezonie. Dzięki takiemu podejściu Państwo (a więc my wszyscy) nie poniesie nieracjonalnie wysokich kosztów leczenia zwierzęcia, a jednocześnie zachowana zostanie odpowiednia liczebność danego gatunku.

Kto jest zobowiązany usunąć padłe zwierzę z kolizji drogowej?

W Polsce podstawową odpowiedzialność za usunięcie padłej zwierzyny z drogi ponosi zarządca danej drogi. Wynika to z przepisów dotyczących utrzymania i zarządzania drogami (m.in. ustawa o drogach publicznych), które nakładają na zarządcę obowiązek dbania o bezpieczeństwo i porządek na zarządzanej przez niego trasie.

W praktyce wygląda to następująco:

  • Drogi krajowe (m.in. autostrady, drogi ekspresowe, inne drogi krajowe) – zarządza nimi Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA).
  • Drogi wojewódzkie – zarząd sprawuje właściwy zarząd województwa.
  • Drogi powiatowe – odpowiedzialność należy do powiatu (starosty).
  • Drogi gminne i lokalne – zarządza nimi urząd gminy lub miasta.

Zarządca może (i z reguły tak właśnie robi) podpisać umowę z firmą zewnętrzną specjalizującą się w tego rodzaju usługach – wówczas to ona faktycznie dokonuje fizycznego usunięcia padłego zwierzęcia z drogi. Niemniej jednak formalnie zawsze odpowiada zarządca drogi.

Co robić, aby uniknąć kolizji?

Choć nie sposób przewidzieć każdej sytuacji na drodze, istnieje kilka podstawowych zasad, dzięki którym możemy zredukować ryzyko kolizji z dziką zwierzyną:

  1. Zwracaj uwagę na znaki drogowe ostrzegające o możliwości pojawienia się dzikich zwierząt (znak A-18b w Polsce).
  2. Dostosuj prędkość do warunków panujących na drodze, szczególnie w rejonach lasów, pól i łąk.
  3. Zwiększ czujność podczas jazdy o świcie i zmierzchu, kiedy zwierzęta są najbardziej aktywne.
  4. Obserwuj pobocza – dzikie zwierzęta mogą nagle wybiec na jezdnię.
  5. W razie dostrzeżenia zwierzęcia – zwolnij, sygnalizuj światłami i używaj klaksonu z rozwagą, starając się je spłoszyć z dala od jezdni.

Jak należy postępować w przypadku kolizji z dzikim zwierzęciem?

  1. Zatrzymaj pojazd i włącz światła awaryjne.
  2. Zabezpiecz miejsce zdarzenia – ustaw trójkąt ostrzegawczy.
  3. Zachowaj bezpieczną odległość od rannego zwierzęcia – może być ono agresywne lub w szoku.
  4. Nie próbuj przemieszczać zwierzęcia.
  5. Zadzwoń na numer alarmowy 112 i poinformuj o zdarzeniu.

Przypomnijmy, zgodnie z art. 25 ustawy o ochronie zwierząt, prowadzący pojazd mechaniczny, który potrącił zwierzę, zobowiązany jest – w miarę możliwości – do zapewnienia mu stosownej pomocy lub zawiadomienia jednej ze służb, o których mowa w art. 33 ust. 3 tej ustawy, czyli:

  • lekarza weterynarii,
  • członka Polskiego Związku Łowieckiego,
  • inspektora organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, funkcjonariusza Policji, straży ochrony kolei, straży gminnej, Straży Granicznej,
  • pracownika Służby Leśnej lub Służby Parków Narodowych,
  • strażnika Państwowej Straży Łowieckiej lub strażnika łowieckiego, strażnika Państwowej Straży Rybackiej.

Wezwane służby mogą zadecydować o uśmierceniu zwierzęcia, aby zakończyć jego cierpienia.

Uwaga: W przypadku, gdy prowadzący pojazd nie dopełni obowiązku pomocy lub wezwania odpowiednich służb, popełnia wykroczenie zagrożone karą aresztu lub grzywny nawet do 5000 zł.

Podsumowanie – konieczność zachowania racjonalności w działaniach

W każdej sytuacji, w której dojdzie do kolizji z dzikim zwierzęciem, priorytetem jest bezpieczeństwo ludzi i możliwie najszybsze zminimalizowanie cierpienia rannego zwierzęcia. Należy zawsze kierować się zdrowym rozsądkiem oraz obowiązującymi przepisami prawa. Jeśli obrażenia są nieodwracalne, przedłużanie cierpienia nie ma uzasadnienia ani etycznego, ani ekonomicznego. Warto pamiętać, że myśliwi i lekarze weterynarii – mimo różnego zakresu obowiązków – mają jeden cel: zachowanie racjonalnego, profesjonalnego podejścia w każdej tego typu interwencji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *